Jego rozporek był otwarty. Nie zważając na moje krzyki koleś zdjął ze mnie spodnie i majtki. A koszulkę rozerwał. Próbowałam się jakoś wyrwać z jego potężnego ucisku. Mężczyzna wysunął swojego penisa i wsunął go we mnie pchając jak najbardziej umiał.Krzyczałam co tchu tak bardzo to bolało.
***
Obudziłam się bez koszulki w samym brudnym staniku. Leżałam w tym samym pokoju. Wszystko mnie bolało. Nie mogłam opanować emocji i rozpłakałam się. Lekko wstałam. Zakręciło mi się w głowie. Zauważyłam, że koło mnie leżą moje majtki i spodnie. Schyliłam się i wzięłam je, po czym ubrałam na siebie. Usiadłam i oparłam się o ścianę. Zostałam zgwałcona. Dlaczego do tego doszło? Wzięłam głęboki wdech. Byłam strasznie zmęczona. Wytarłam ręką łzę, która spływała po moim policzku.Rozglądnęłam się po pokoju. Nie było nikogo. Z nadzieją wstałam z podłogi i skierowałam się do ciemnych drzwi. Wokoło było ciemno i chyba nikogo nie było. Wychyliłam głowę i wyjrzałam czy kogoś nie ma. Nadzieja się rozpłynęła koło okna stała jakaś ciemna postać. Jakby tak zgadywać był to facet, który zdjął moją cnotę. Nie myliłam się, bo, gdy tylko mnie zauważył podszedł do mnie i zapytał ''jak mi się podobało?''. Z załzawionymi oczami spojrzałam na niego. - Jak mi się podobało?! - krzyknęłam - to było obrzydliwe i okropne ! Popchnęłam go a on tylko lekko drgnął i zaśmiał się. - Mogłaś nie uciekać, to by tego wszystkiego nie było - uśmiechnął się cwaniacko. - Jesteś zwykłym skurwysynem! - oplułam go. Już chciałam iść do pokoju usiąść i znowu się rozryczeć. Gdy ten dupek szarpnął mną tak, że się obróciłam w jego kierunku. - Nie nazywaj mnie tak suko - zdenerwował się i popatrzył na mnie pewny siebie -, chyba że chcesz jeszcze raz żebym to zrobił z tobą . Spojrzałam na niego widać, że nie żartował. - Czego wy w ogóle od mnie chcecie ?! - krzyknęłam . Facet spojrzał na mnie i zawołał resztę swych kolegów. Mnie, natomiast kazał usiąść na krześle na środku pokoju, gdzie przedtem byłam zawiązana. - Słuchaj ta sprawa była, by już dawno rozwiązana, gdyby nie ty i twoje wybryki - patrzył mi cały czas w oczy a mnie co jakiś czas dreszcze przechodziły od jego spojrzenia - to prosta sprawa wystarczy, że powiesz nam tylko - spojrzał na swoich kolegów a oni dziwacznie pokiwali głowami. Pewnie chodzi, im o Justina czy coś takiego. Bo niby, o co innego? A może o moją mamę? Przecież już tak dawno jej w domu nie było. Ale wydawało mi się, że była bezpieczna. Chociaż? Niedawno była z jakimś typkiem w innym domu. To wszystko było podejrzane. - Co ja mam niby wam powiedzieć?- spuściłam wzrok z nich bałam się ich. - Chodzi nam o twojego ojca - powiedział. Co oni mogli wiedzieć o moim ojcu? Przecież on dawno już nie żyje. - Musisz nam powiedzieć, gdzie on teraz się znajduje. - patrzyli na mnie z dziwną powagą. Wybuchłam śmiechem. - No w grobie a niby gdzie? - śmiałam się. - Jak to? - powiedział zdenerwowany koleś - Weź sobie z nas nie żartuj mam zrobić ci to jeszcze raz? - pochylił się nad mną. Pokręciłam przecząco głowom. -No, więc mów, gdzie jest . -Ale ja przecież powiedziałam - krzyknęłam - on nie żyje! - po moim policzku spłynęła łza. Mężczyzna był tak już zdenerwowany, że zaczął chodzić w kółko i myśleć nad tym czy mówię prawdę.